Sasha Sidorenko: Miałam ogromne szczęście, że trafiłam do Polski

Marian Savchyshyn
Inne
5 lipca 2024, 15:42
Data aktualizacji: 13 lipca 2024, 07:39
Komentarze 0
Sasha Sidorenko Source: Jacek Piątek

Sasha Sidorenko to słynna pięściarka, która zdobyła uznanie i sukcesy w polskim i międzynarodowym boksie. Jest mistrzynią Europy w boksie zawodowym i ceniona za swój techniczny i inteligentny styl walki. Zaczęła swoją sportową karierę w karate i kickboxingu, gdzie również osiągnęła znaczące sukcesy, zanim przeniosła się do boksu.

Sasha mieszkała i trenowała w różnych krajach, w tym w Polsce i Kazachstanie, a jej doświadczenia życiowe i sportowe sprawiły, że stała się inspiracją dla wielu osób. Prowadzi również swoją szkołę boksu w Łomiankach, Sidorenko Boxing, gdzie trenuje zarówno amatorów, jak i profesjonalnych sportowców, w tym znane osoby z polskiego świata show-biznesu. Jej historia jest przykładem determinacji i pasji do sportu, która pozwala na pokonywanie różnych życiowych i zawodowych wyzwań.

Marian Savchyshyn: Od czego zaczęła się Twoja przygoda z boksem? Czy to jedyny rodzaj sztuk walki, który uprawiasz zawodowo?

Sasha Sidorenko: Całe moje życie jest związane ze sportem. Wychowałam się w sportowej rodzinie, moi rodzice są spadochroniarzami. Od dzieciństwa zaszczepili we mnie miłość do sportu i szacunek do sportowców. Moi rodzice nigdy nie dzielili sportu na męski i żeński, uczono mnie, że każdy sport powinien być dla każdego.

Pierwszym sportem, który zaczęłam uprawiać, było karate. W wieku dwunastu lat zapisałam się do sekcji karate i zaczęłam  ćwiczyć. Rodzice akceptowali mój wybór i zawsze mnie wspierali.

Uprawiałam karate przez kilka lat i aż do momentu pierwszej porażki wierzyłam, że to był dla mnie właściwy wybór.

Sytuację, która zaistniała na jednym z turniejów młodzieżowych, w których brałam udział, nazywam porażką choć ewidentnie wygrałam. Wtedy sędzia powiedział nam, że liczba punktów, które otrzymamy, zależy od siły ciosów. Mój cios zadany przeciwniczce był tak silny, że dziewczyna wylądowała pod stołem sędziowskim. Natychmiast zostałam zdyskwalifikowana.

To był pierwszy sygnał, że karate nie jest sportem, który powinnam uprawiać. Po krótkim namyśle zdecydowałam się spróbować swoich sił w kickboxingu.

Teraz jesteś znaną i utytułowaną pięściarka, mistrzynią Europy, posiadaczką innych tytułów i pucharów. Pamiętasz, jak zainteresowałaś się boksem?

W wieku szesnastu lat zdobyłam Puchar Świata w kickboxingu. Było to dla mnie ogromne osiągnięcie i chciałam dalej się rozwijać. Potem zabrakło mi praktyki i postanowiłam spróbować swoich sił w Mistrzostwach Ukrainy w boksie, gdzie w pierwszym boju spotkałam się z mistrzynią Europy Wiką Rudenko. Wiktoria była doświadczona i starsza ode mnie o 16 lat. W tamtym czasie nie było podziału na osoby dorosłe i juniorki. Byłam przekonana, że wygram, bo, przecież, wcześniej zdobyłam Puchar Świata w kickboxingu. Nie doceniłam przeciwniczki i nie udało mi się wtedy wygrać. Ale zdałam sobie sprawę, że boks jest dokładnie tym sportem, który chcę uprawiać. Widocznie „poraszki” mnie motywują, a nie zniechęcają i zachciałam być najlepsza w Boksie i po paru latach mi się udało, a nawet 7 razy.

Source: Jacek Piątek

Jak się czułaś, kiedy po raz pierwszy wyszłaś na profesjonalny ring?

Takie rzeczy nie znikają z pamięci. Ostatnie walki zapamiętuje się znacznie lepiej i bardziej szczegółowo, ponieważ są świeże zarówno emocjonalnie, jak i często fizycznie, kiedy na ciele wciąż odczuwa się kontuzje. O tych świeżych walkach ciągle myślisz i analizujesz, próbując zrozumieć przebieg pewnych błędów, które popełniłaś.

Dołącz do naszego kanału Telegram, naszej strony na Facebooku i Instagramie. Dzięki temu będziesz na bieżąco z najnowszymi wiadomościami i wydarzeniami.

Dobrze pamiętam też pierwszą zawodową walkę w kickboxingu, która odbyła się w kijowskim kasynie. Wtedy ja, szesnastoletnia i niedoświadczona, byłam w stanie pokonać dość silną zawodniczkę. To zwycięstwo przyniosło mi pierwsze poważne pieniądze. Byłam wtedy z siebie dumna.

Pamiętasz, na co wydałaś pierwsze zarobione pieniądze?

Kupiłam lodówkę dla mojej babci. Stara się zepsuła i babcia narzekała, że jest ciężko bez lodówki i potrzebuje nowej. Chciałam wtedy pokazać bliskim, że w boksie można zarabiać.

Jakie miejsce w rankingach obecnie zajmujesz?

W tej chwili znajduję się na siódmym miejscu na świecie i pierwszym w Polsce w prestiżowym rankingu BoxRec, już od dłuższego czasu nie wychodzę poza granice pierwszej dziesiątki zawodniczek światowego boksu. To pozwala mi mieć nadzieję, że otrzymam ofertę udziału w walce o tytuł mistrzyni świata.

Polska nie była pierwszym krajem, do którego przeprowadziłaś się z Ukrainy. Jakie wrażenia miałaś po Kazachstanie?

Przeprowadzka do Astany i próba budowania tam kariery wynikała przede wszystkim z chęci większych zarobków. Zaproponowano mi wtedy 6 tyś dolarów miesięcznie i wyjątkowe możliwości rozwoju. Długo się nad tym zastanawiałam, choć, przede wszystkim nie chciałam zostawiać wszystkiego, czego nauczyłem się i zdobyłam, już wtedy w Ukrainie. Zarabiałam też w Ukrainie na amatorskim boksie, miałem bardzo dobrego trenera i wszystko szło nieźle. Pomyślałam jednak, że mogłabym pojechać do Kazachstanu, popracować tam kilka lat, zarobić i wrócić do Ukrainy. Marzyłam o własnym mieszkaniu, samochodzie i innych rzeczach, o których marzył chyba każdy z nas swego czasu.

W Astanie dostałam wszystko, czego potrzebowałam do pracy i rozwoju: mieszkanie, jedzenie, klub do treningów. Tylko z trenerami było ciężko. Długo musiałam szukać odpowiedniego trenera. Mieli poważne problemy kadrowe, było ich bardzo mało. Kazachstańscy trenerzy chcieli nominować mnie do udziału w igrzyskach olimpijskich. Byłam do tego przygotowana i chciałam spróbować swoich sił.

Czy długo mieszkałaś w Kazachstanie i dlaczego zdecydowałaś się wrócić do Ukrainy?

Pracowałam w Kazachstanie przez pół roku. Powodem mojego powrotu były trudności  mojego byłego męża Polaka. Nie mógł się tam odnaleźć, nie pasowało mu to środowisko. Ja, jak zwykle, dużo trenowałam i wyjeżdżałam na zawody. Zdałam też sobie sprawę, że pieniądze i kariera nie powinny być ważniejsze niż rodzina. A moja kariera nie może stworzyć życia nie do zniesienia dla bliskiej osoby. Pomachałam ręką moim marzeniom o udziale w igrzyskach olimpijskich i wróciliśmy do Ukrainy. W czasie pracy w Kazachstanie udało mi się zarobić wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić mieszkanie w rodzinnej Winnicy, gdzie osiedliliśmy się z mężem. A po powrocie do domu kontynuowałam treningi i przygotowania do walk w Ukrainie.

Source: Jacek Piątek

Jak zrodziła się chęć spróbowania swoich sił w Polsce?

Ponieważ nasza relacja z mężem rozwinęła się dość szybko, wręcz gwałtownie, nie miałam czasu nawet poznać się z jego rodzicami przed wyjazdem do Kazachstanu. Po powrocie do Ukrainy postanowiliśmy pojechać do Polski, żebym mogła ich poznać, a oni mnie. Planowaliśmy, że spędzę trochę czasu w Polsce, u rodziców mojego męża. Już na miejscu mąż przekonał mnie, abym została dłużej i spróbowała się realizować w Polsce. Gdzieś podświadomie rozumiałam, że jestem jego dłużniczką, bo zostawił dla mnie wszystko i pojechał za mną do Kazachstanu. Chciałam, żeby poczuł, że również jestem gotowa zmienić dla niego miejsce zamieszkania. Tego oczywiście nie można porównywać, bo tu rozmawiamy o naszej bliskiej i niemal rodzimej Polsce, a nie o Azji. Zgodziłam się jednak i zostałam z nim w Warszawie.

Opowiesz, jak poznałaś swojego pierwszego męża?

Poznaliśmy się w Polsce w 2013 roku. Przyjechałam wtedy do Warszawy, żeby wziąć udział w międzynarodowym turnieju bokserskim im. Feliksa Stamma, w którym zwyciężyłam. Już po zakończeniu wszystkich walk udaliśmy się na spacer po polskiej stolicy, było trochę czasu na zwiedzanie miasta. Moi przyjaciele zaprosili swojego znajomego, aby do nas dołączył. Szybko znaleźliśmy wiele wspólnych tematów do rozmów i między nami rozwinęła się przyjaźń, która przerodziła się w romantyczny związek.

Wszystko poszło bardzo szybko. Dużo rozmawialiśmy przez telefon i poznawaliśmy się z szaloną ciekawością i prędkością.

Jeszcze zanim się poznaliśmy, podpisałem kontrakt i wiedziałam, że czeka na mnie przeprowadzka do Kazachstanu. Znałam, że perspektywa naszego związku na odległość jest marna i powiedziałam mu, że wyjadę, aby budować karierę sportową w innym, odległym kraju. Przyjął to z wielkim smutkiem, próbował mnie od tego odmawiać, a nawet prosił, żebym nie jechała tam. Ale wszystko już miałam przygotowane, decyzja została podjęta dawno temu i wielokrotnie przemyślana. Czekałam na to i wierzyłam, że będę mogła się tam rozwijać i osiągać sukcesy. Jednak z drugiej strony nie chciałam stracić tych rozmów, do których już zdążyłam się przyzwyczaić z moim polskim przyjacielem. Nie mogłam wymyślić nic lepszego niż zaproponowanie mu wyjazdu ze mną do Astany. Zgodził się. Byłam wzruszona, a nawet zszokowana jego zgodą. Był gotowy rzucić wszystko i pojechać ze mną do Azji, gdzieś, gdzie nigdy nawet wcześniej nie był.

Najbardziej zaskoczyło mnie to, że ktoś podjął taką decyzję po dwóch tygodniach znajomości.

Rzucił pracę, wynajął swoje mieszkanie w Warszawie i pojechał ze mną do Kazachstanu. W tym czasie bardzo mnie wspierał i pomagał uporać się z wieloma trudnościami, jakie wiązały się z przeprowadzką.

Po ślubie z nim zaczęłam myśleć, że tytuły, nagrody, boks i wszystko co z nim związane nie powinni być najważniejszą rzeczą w moim życiu. Chciałam mieć rodzinę, dzieci i realizować się także w tym sensie. Byłam gotowa poświęcić karierę dla rodziny.

Jak Twoje rodzice postrzegali polskiego zięcia?

Rodzice pytali mnie o niego, ale czasami nie wiedziałam, co im powiedzieć, bo sama nie miałam czasu go lepiej poznać. Poznawaliśmy się w trybie ekspresowym (śmieje się). Trochę im było prościej mnie odpuścić do Kazachstanu, gdy dowiedzieli się, że mój polski przyjaciel pojedzie ze mną.

Natomiast mój ślub był dla nich trochę nieoczekiwany. Nie rozumieli moich pragnień, bo wcześniej całkowicie oddawałam się boksowi i treningom. Ale, i tę moją decyzję, rodzice także poparli.

Czy trudno było Ci się zaaklimatyzować w Polsce?

To było dla mnie bardzo trudne. Po raz pierwszy w życiu czułam się zdezorientowana i nie zawsze rozumiałam, co się dzieje i jak zachować się w różnych sytuacjach.

Najbardziej brakowało mi słońca, ponure dni wydawały się długie i zdawały się jeszcze bardziej pogarszać mój stan.

Niemal natychmiast po zamieszkaniu z mężem w Warszawie nasze relacje zaczęły się pogarszać. Często się kłóciliśmy, oddalaliśmy się od siebie. Przestał mnie wspierać i rozumieć, a ja nie chciałam go stracić, ale jeszcze bardziej bałam się stracić siebie. Bałam się, że zdradzę swoje marzenia i zrujnuję wszystko, co osiągnęłam wcześniej.

Przez pierwszy rok dzwoniłam do rodziców prawie codziennie, bo potrzebowałam wsparcia, a nawet zwykłej rozmowy z kimś bliskim. Podczas każdej rozmowy z trudem powstrzymywałam się od płaczu w telefon.

Po raz pierwszy w życiu poczułam się załamana i bezsilna. Polska mnie złamała, sprawiła, że ​​zwątpiłam we własne siły. Rozważałam różne scenariusze i nie wykluczałam powrotu do Ukrainy.

Jedyne, co pozwoliło mi nie stracić zapału i pomogło iść dalej, to treningi i odwiedziny klubu w Łomiankach, w którym wówczas pracowałam. Komunikacja z ludźmi, wsparcie kolegów i boks przywróciły mi pewność siebie. Teraz rozumiem, że był to rodzaj terapii, która wyciągnęła mnie z depresji i dała siłę do dalszego działania.

Relacja z mężem całkowicie straciła sens.  Stał się agresywny emocjonalnie i nawet fizycznie nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Mój tata nawet nie przeklinał przy mamie. Po długich cierpieniach zdecydowałam się na rozwód. To była trudna, ale konieczna dla mnie decyzja. Po rozwodzie pozostał mi tylko boks. Wtedy oddałam się mu całkowicie, odrzucając wszelkie wątpliwości i lęki. Zebrałam wszystkie siły w pięść i postanowiłam zostać w Polsce i zawalczyć o siebie. Moim celem stał się wówczas pas mistrzyni Europy w boksie zawodowym. Który w końcu wygrałam.

Source: Marian Savchyshyn

Czy bokserce z Ukrainy trudno było znaleźć pracę w Polsce?

Byłam wtedy już utytułowaną zawodniczką, a nawet, jak się okazało, znaną w Polsce. Zwycięstwa w różnych turniejach i pucharach zapewniły mi dobrą reputację zawodową, co pomogło mi na początku mojego życia w Polsce.

Kiedy przychodziłem do różnych klubów z moim CV, w poszukiwaniu pracy jako trener, zawsze dostawałam propozycję współpracy. Żaden klub mnie nie odrzucił ani nie zignorował mojego CV. Później był okres, kiedy ciężko było mi łączyć pracę w różnych klubach, było jej tak dużo, że nie miałam na nic czasu.

Miałaś bardzo dobry start w Polsce? Czy byłaś zadowolona z tego?

Tak, byłam zadowolona, bo praca trenerki pozwoliła mi zarobić pieniądze, dzięki którym mogłam się utrzymać w Polsce. Ale nie był to łatwy start miałam pracę po jednej -dwie godziny w rożnych klubach w  Warszawie ale brakowało mi pieniędzy na benzynę i jeździłam komunikacją miejską. Mam jednak serce sportowca, które nie pozwoliło mi zapomnieć o mistrzowskich ambicjach i marzeniach. A moim marzeniem był wtedy powrót na ring i robienie tego, co zawsze chciałam – wygrywać. Trenować też lubiłam i nadal z wielką miłością trenuję, ale to mi nie wystarczało.

Zobacz też: Dopłaty na zakup rowerów elektrycznych: nawet do 9 tysięcy złotych

Miałam ogromne szczęście, że trafiłam do Polski.

Jakie tytuły zdobyłaś walcząc w Polsce?

Najcenniejszym dla mnie tytułem jest oczywiście tytuł Mistrzyni Europy w boksie zawodowym. Kiedy tu przyjechałam, to musiałam przejść na boks zawodowy, aby móc łączyć pracę z występami. W 2017 roku udało mi się wygrać walkę z Francuzką Isabel Pare zdobywając pas mistrzyni Europy.

Ile zarobiłaś na tej walce?

Było dość medialnie i głośnie. Ale szczerze mówiąc, nie zarobiłam na tym żadnych pieniędzy. Ponieważ kobiety są bardzo dyskryminowane pod względem zarobków w boksie. Jest mi bardzo przykro, że różnicę w zarobkach za walki o te same tytuły jest czasem 30 krotna. Zawsze powtarzam, że nie ma męskiego i damskiego boksu! Jest tylko dobry i zły a jam mam ambicje, chcę  i często też słyszę, że prezentuje ten dobry, techniczny i inteligentny boks

Czy dyskryminacja finansowa kobiet w boksie maleje z biegiem lat?

Jeśli mówimy o wyrównaniu zarobków, to nie. Jeśli porównasz zarobki jednego z najlepszych bokserów świata, Oleksandra Usyka, który zarobił za największą kwotę w historii boksu mężczyzn – 64 miliony dolarów? To, około dwóch lat temu, Irlandka Katie Taylor zdołała zarobić około miliona dolarów. To już wskaźnik, rekordowa kwota w boksie kobiet. Oczywiście, jeśli porówna się 64 miliony z milionem, dysproporcja jest ogromna.

Jak idą sprawy w twojej szkole boksu Sidorenkoboxing?

Bardzo podoba mi się to, jak ludzie zaczęli myśleć o boksie. Z biegiem czasu boks stał się modny i popularny. Dziewczyny przestały uważać ten sport za chuligaństwo. Rozsmakowali się w nim  artyści, lekarze, nauczyciele, prawnicy, psychologowie czy dyrektorzy IT, a nawet były Rzecznik Praw dziecka. Takie osoby do nas przychodzą.

Mówiłaś o artystach. Wiele osób śledzących Cię na portalach społecznościowych wie, że u Ciebie ćwiczą polskie gwiazdy

To jest bardzo dobre pytanie. Dla wielu dziewcząt jest to rodzaj terapii. Wydaje mi się, że żadna inna forma walki nie daje takiego poczucia wewnętrznej siły jak boks. Możemy zacisnąć pięści, uderzyć w worek, w końcu w pełni poczuć naszą siłę, która później objawia się w naszej pewności siebie. Strach czasami blokuje, a boks pokazuje, jak pomóc sobie w trudnych sytuacjach. Boks daje nam spokój, poczucie wewnętrznej siły i oczywiście równowagę między ciałem a stanem psychicznym. Wśród moich klientów są popularna prezenterka Martyna Wojciechowska i utalentowane aktorki Magdalena Boczarska i Aleksandra Popławska. Staram się o tym informować na moim koncie w Instagram.

Szkoliliśmy także Popka (Monstera). Choć to kontrowersyjna postać, ze względów promocyjnych  byliśmy bardzo zadowoleni, że wybrał nasz klub i naszego trenera do treningów przed walką MMA.

Source: Jacek Piątek

Czy jest jakaś różnica między gwiazdami, a zwykłymi uczniami? Czy mają takie same potrzeby, czy popełniają te same błędy?

Gwiazdy to normalni ludzie. Mamy przedstawicieli różnych zawodów. Czy różnią się od osób uprawiających sport zawodowo? Powiedziałabym, że nie bardzo. Wszyscy są tak samo zmęczeni, mają podobne pragnienia i potrzeby. Każdego jednakowo uczymy profesjonalnego i prawidłowego reagowania na różne sytuacje. Uprawiając boks, zapominasz o wszystkich trudnościach codziennego życia i walcząc o siebie nawet nie wiesz kiedy mija trening, spalają się setki kalorii i wychodzisz z zastrzykiem endorfin na kilka dni.

Dlaczego wybrałaś Łomianki, małą podwarszawską miejscowość?

Najpierw trafiłam do Warszawy. Mieszkałam w stolicy Polski, ale codziennie rano musiałam jechać do Łomianek na trening. Poranne dojazdy, droga, czasem różne warunki pogodowe zmęczyły mnie. Obecnie mieszkam w Łomiankach, podoba mi się to miejsce , wielu niesamowitych ludzi – już przyjaciół, kameralność, a do tego lasy, jeziora i  w końcu moje kluby. Mam tu wszystko, czego potrzebowałam.

Powiesz nam, gdzie się poznaliście?

Dzięki treningom boksowym, bo mój ukochany jest zawodowym fotografem i robi również filmy reklamowe. Dla mnie jest najlepszy jednym z najlepszych w Polsce w swojej dziedzinie i nie są to tylko moje słowa. Któregoś dnia, kiedy przyszedł do naszego klubu na trening, poprosiłam go, żeby zrobił mi sesje. Na co mi odmówił, bo nie jest to takie proste… Ale z racji tego, że trenowaliśmy razem coraz więcej i był też moim  sparing partnerem, później sam zaproponował że chętnie zrobi mi zdjęcia. To, właśnie, był początek naszego romansu.

Czy postrzegałaś Polskę jako miejsce, w którym staniesz się tym, kim jesteś?

Nie, nigdy nawet nie miałem takich myśli. Tak potoczyły się okoliczności w moim życiu. Ale chcę tu zostać. Tutaj jest moja rodzina, ludzie bliscy mi duchowo, którzy tworzą atmosferę, która przypomina mi mój dom. Na pewno jest mi łatwiej niż większości ludzi z Ukrainy którzy przyjechali do Polski po wybuchu wojny, bo by móc reprezentować Polskę w sporcie  dostałam polskie obywatelstwo od prezydenta po 3 miesiącach pobytu w Polsce. To ułatwia mi wiele urzędowych spraw. Znam to bardzo dobrze, bo staram się pomoc moim koleżankom bokserkom z Ukrainy.

Która walka jest najbardziej znacząca w Twoim życiu?

Przedostatnia walka, kiedy poczułam, że pomimo świetnej kondycji jest coś nie tak. Wielu ekspertów i dziennikarzy twierdzi, że tą walkę wygrałam, a ja czuję i tak, ze sprawy nie poszły według mojego scenariusza. Wtedy zrozumiałam, że trzeba coś zmienić. To właśnie w tym sądziowie uznali, że przegrałam po bardzo długim czasie zwycięstw. Wiele rzeczy przeceniłam, zmieniłam trenera, zaczęłam trenować zupełnie inaczej niż wcześniej. Nowy Trener zaproponował mi pozycje leworęczną. Musiałam sobie Uświadomiłam, że przez 21 lat pracowałam w nie tej stójce, dopiero teraz przeszłam na właściwą pozycję. Wykonałam mnóstwo pracy, która powinna przynieść mi oczekiwane rezultaty i zwycięstwa.

Masz marzenie? O czym marzy silna kobieta Sasha Sidorenko?

Zawodowo chcę zdobyć pas mistrzyni świata. Przygotowuję się do tego starannie, wydaje mi się, że ludzie wokół mnie czują moje przygotowania. Niestety moje dziecko często pozostaje bez mojej uwagi. Wieczorami wychowuje je tata, mój mąż, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Miałam szczęście spotkać osobę, która mnie wspiera we wszystkim i co najważniejsze we mnie wierzy. Pomaga mi się rozwijać, realizować zawodowo. Mój mąż pozwala mi być nie tylko spełnioną kobietą mamą, żoną, ale także zawodową bokserką. sportową zawodniczką.

Komentarze 0
Popularne
Polecane
Najnowsze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *